Dzisiejszego ranka trochę zaspałam, więc nie miałam czasu na jogging i śniadanie. Szybko się ubrałam i udałam w stronę studia, w którym miałam mieć sesję. Na moje nieszczęście przed hotelem był straszny tłum, przez który ledwo się przedarłam. Na miejscu byłam pół minuty przed czasem. Wizażystki i fryzjer od razu wzięli się za mnie. Sesja trwała trzy godziny, a po tym miałam jeszcze cztery kastingi. O godzinie 21.00 wróciłam do hotelu, zjadłam kolację i weszłam na twittera. Zobaczyłam, że obserwuje mnie nowa osoba ( dotąd było 50 osób ). Jak się okazało, był to Harry, więc ja też go zaczęłam obserwować. Zobaczyłam jego najnowszy tweet : Dwie godziny spędzone w blaszanej puszce. Bezcenne... Na widok moich wczorajszych słów, na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Posiedziałam jeszcze chwilę w Internecie, aby zaktualizować swoje informacje odnośnie świata. Przeglądając rubrykę 'Sport' naszła mnie ochota na grę w kosza. Będąc w szkole grałam w szkolnej drużynie koszykówki, a nawet byłam jej kapitanem przez jakiś okres czasu. Poszłam więc szybko na boisko niedaleko hotelu, w którym się zatrzymałam. Było puste, ale nic dziwnego - była godzina 22.30. Po kilkunastu minutach przyszli jacyś chłopcy i zaczęli grać w piłkę nożną. Nie przejmowałam się nimi, aczkolwiek ich krzyki były prawdopodobnie słyszane w całym Nowym Jorku.Nagle zauważyłam, że 'głośni piłkarze' zbliżają się w moją stronę. Rozpoznałam w nich Harry'ego i najprawdopodobniej jego kolegów z zespołu.
- Hej Alex! Możemy się przyłączyć? - Styles lekko przytulił mnie na powitanie.
- Hello. Pewnie, że możecie.
- Aha, to jest Louis, Niall, Zayn i Liam.
- Hej, jestem Alex. - po krótkim zapoznaniu się, przystąpiliśmy do podziału na drużyny. No dobra, Harry przystąpił.
- Ja biorę Liama i Zayna. Twoja drużyna to Louis i Niall.
-Ej, Szefuniu! A może byś tak zapytał też innych o zdanie? - Zayn zwrócił chłopakowi uwagę.
- Jest OK Zayn. - uspokoiłam mulata. - Chyba, że nie umiecie grać w kosza. - w moim głosie można było usłyszeć lekkie przerażenie.
- Oczywiście, że umiemy. Cieniasy! - Louis chciał zniszczyć naszych przeciwników psychicznie.
- Lou, nie trać sił na tych przegrańców. - Niall próbował uspokoić starszego kolegę.
- Masz rację Niall.
- Ok, zaczynamy. My rzucamy na ten kosz, a wy na ten po lewej. - i tak zaczęliśmy grę.
Oczywiście moja drużyna wygrała 32:27. Na początku trochę nam nie szło, Louis ciągle krzyczał i narzekał, ale potem wziął się w garść i wygraliśmy. Może to też dzięki moim umiejętnościom, zdobytym w szkole. Ostatecznie, to chłopcy z mojej drużyny mają talent do gier zespołowych. Po tym wysiłku byłam naprawdę zmęczona, ledwo dowlokłam się do hotelu. Moi koledzy byli nie mniej zmęczeni niż ja. Myślę, że nawet bardziej, ale nie chcieli się do tego przyznać. W windzie Louis odżył i zaczął wariować. Nie wiem skąd ten chłopak ma tyle energii. W końcu dojechaliśmy na piętro zamieszkiwane przeze mnie i Harry'ego. Pożegnałam się z chłopakami i udałam do mojego pokoju. Byłam naprawdę zmęczona. Wzięłam szybki prysznic i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz