sobota, 27 października 2012

Rozdział 4

Następnego dnia obudziłam się o godzinie 12.00. Na szczęście nie mam kaca, więc będę mogła normalnie wypocząć. Kiedy już zwlekłam się z łóżka, poszłam wziąć gorącą kąpiel. Trochę się rozmarzyłam, bo gdy wyszłam z łazienki była 13.30. Właśnie przeczesywałam moją szafę w celu znalezienia czegoś do ubrania, gdy odezwał się mój telefon.
- Halo?
- Witaj piękna.
- Witaj ... przystojniaku.
- Co miało oznaczać to zastanowienie się?
- Zamyśliłam się, wybacz.
- No może wybaczę. Mam do ciebie sprawę. I to bardzo ważną.
- Naprawdę? Czyżbyś nie wiedział w co się ubrać?
- Nie, to coś bardziej poważniejszego. Ale jak już jesteśmy przy tym temacie, to fioletowy pasuje do brązu?
- Zależy jaki odcień. Ale możesz się tak ubrać. Najwyżej eksperci modowi Cię zlinczują.
- Więc jednak wybiorę coś innego. A tak w ogóle to masz dzisiaj czas?
- To zależy dla kogo.
- No dla mnie. Przecież mówiłem, ze muszę z Tobą porozmawiać.
- Skoro dla ciebie, to chyba nie.
- Alex...
- Harry, nie denerwuj się. Możesz do mnie wpaść, jeśli to naprawdę ważna sprawa.
- Ok, będę niedługo. Do zobaczenia.
- Do miłego.
No dobra, czas się ogarnąć, bo mój przyjaciel może być tu w każdej chwili. Ubrałam się wiec w czarne rurki i biały T-shirt. Zeszłam na dół i zajrzałam do lodówki. Świetnie, nie mam nic oprócz wody w kranie. Włożyłam więc szybko trampki i udałam się biegiem do pobliskiego sklepu. Wzięłam z półek najpotrzebniejsze rzeczy i z powrotem byłam w domu. Zdążyłam tylko rozpakować zakupy i usłyszałam dzwonek domofonu.
- Halo?
- Czy to mieszkanie Alex?
- Jakiej Alex? - to był Harry, ale postanowiłam sobie z nim trochę pożartować. Nie wiedział pod jakim numerem mieszkam, więc pewnie dzwonił pod każdy, aż doszedł do mojego.
- No... Alex....  O, na nazwisko ma Biel.
- A kto mówi?
- Harry... Alex, wpuścisz mnie? - nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Strasznie się jąkał, mówiąc o kogo chodzi. 
- Zapraszam w moje skromne progi. Drugie piętro, numer 7.
Za chwilę już słyszałam pukanie do drzwi.
- Hej.
- No siemka. Czemu nie zadzwoniłeś, żeby zapytać o numer mieszkania?
- Dzwoniłem, ale nie odbierałaś.
- Oj, sorry. Wchodź do salonu. Napijesz się czegoś?
- Wody, jeśli masz.
- Ja mam tylko wodę. Chcesz coś do jedzenia? Mam świeże croissanty.
- Nie, dzięki. Niedawno jadłem.
- Ok, nie wiesz co tracisz. Nie obrazisz się jak będę jadła? Bo to mój pierwszy posiłek dzisiaj.
- I ty jeszcze się pytasz? Jedz śmiało.
- Ok, więc o co chodzi?
- Bo ty jesteś dziewczyną.
- 10 punktów za spostrzegawczość.
- Alex. No wiesz o czym mówię.
- Tak szczerze, to nie bardzo.
- No bo mam na oku taką jedną dziewczynę. Tylko nie wiem jak do niej zagadać.
- Prosto z mostu.
- Ale to jej nie zniechęci?
- A co to za dziewczyna?
- Ta, o której Ci mówiłem.
- Aha, ta sławna posiadaczka Twego serca. Harry, mówię Ci, prosto z mostu. To najskuteczniejszy sposób jaki znam.
- Ale czy na pewno bezpieczny?
- Jeśli Tobie na niej zależy...
- Zależy.
- I jej na Tobie...
- Tego nie wiem.
- No to się nie dowiesz, jak nie spróbujesz.
- Myślisz?
- Ja to nawet wiem.
- Dzięki, jesteś najlepsza.
- To też wiem. Jest jeszcze jakaś prawa, w której mogłabym Ci pomóc?
- W zasadzie to jest. Mogłabyś mi pomóc coś jej kupić?
- Ja? Jesteś pewny? Nie chciałbyś, żeby to była raczej jakaś osobista rzecz?
- Chcę, żebyś mi pomogła coś wybrać.
- No dobra... Chyba nie mam wyjścia.
- Nie masz. To chodźmy.
- Jak to? Teraz?
- No teraz. A kiedy? Przecież jutro już idziesz do pracy i pewnie nie będziesz nawet miała czasu, żeby do mnie SMS-a wysłać.
- No dobra, tylko się przebiorę. Daj mi pięć minut.
- Dam Ci nawet sześć.
- Dzięki łaskawco. - po tych słowach poszłam na górę się przebrać. Ciekawe co ta dziewczyna w sobie ma, że tak zawróciła Harremu w jego lokowatej główce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz