
- Hej, Alex. Wszystko w porządku?
- Hej, tak, tak.
- Na pewno?
- Po prostu w tym hotelu mają strasznie niewygodne łóżka. To wszystko. - uśmiechnęłam się lekko z nadzieją, że mi uwierzy.
- To dobrze. Znaczy niedobrze, bo się nie wyspałaś. A dobrze dlatego, że to tylko taka błahostka.
Po uczesaniu mnie odpowiednio, zajęła się makijażem. Najpierw zmyła ten, który zrobiłam dzisiaj rano.
- Jej, Alex. Te łóżka chyba naprawdę są strasznie niewygodne. - nie miałam siły jej odpowiedzieć, więc tylko kiwnęłam głową na znak zgody. Przymknęłam lekko oczy, aby się trochę odprężyć i zapomnieć o pulsującym bólu w skroniach. Nagle poczułam chłodne dłonie Sam na czole.
- Alex, dobrze się czujesz?
- Nie jest to najlepszy dzień w moim życiu, ale jakoś go przetrwam. A co?
- Wydaje mi się, że masz gorączkę.
- Nawet jeśli, to przeżyję. Nie martw się.
- Ok, ale od razu po sesji jedziesz do hotelu i kładziesz się do łózka. Jasne?
- Jak londyńskie słońce.
- Alex...
- Jasne, jasne.
- No, już gotowe. Powodzenia.
- Nie dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko i powoli ruszyłam w stronę przebieralni. W dalszym ciągu nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból. "Spokojnie Lexi. Za kilka godzin będziesz już leżała w łóżku."
Po 3 godzinach, mogłam wrócić do mojego skromnego pokoju hotelowego. Trochę dziwnie się czułam kończąc pracę o godzinie 14.00. Już powoli miałam dosyć Paryża. Na szczęście jutro mam tylko jeden casting i pokaz, a potem lecę do domku. "Kurczę. W ciągu jednego tygodnia będę częściej w domu, niż w ubiegłych miesiącach." Nagle uświadomiłam sobie, że dzisiaj nie rozmawiałam ani razu z moim przyjacielem. To trochę dziwne, bo już się przyzwyczaiłam do pomagania mu. Nagle odezwał się mój telefon, na którego wyświetlaczu było napisane : "Harry".
- Jak tam chorobździelu?
- Siemka. Po prostu wspaniale.
- Aż tak źle?
- Wszystko mnie boli. A co tam u ciebie?
- No wiesz, długo by opowiadać. W końcu nie rozmawialiśmy od... 15 godzin.
- O matko!
- Co się stało?! - zapytał z przerażeniem w głosie, jakbym co najmniej... została postrzelona.
- Ty umiesz liczyć!
- Oj Lexi, widzę że mój telefon od razu poprawił Ci humor.
- I na dodatek masz zdolności telepatyczne! Ta Twoja dziewczyna ma szczęście. Taki chłopak to skarb.
- I po cóż ta ironia?
- Tak jakoś. To co, już dziewczyna?
- Jeszcze nie.
- Nie zgodziła się?
- Nie. To znaczy, nie pytałem jeszcze. Ma dzisiaj jakieś rodzinne spotkanie.
- Aha. A ty się bardzo nudzisz?
- Ja? Nie. Dlaczego pytasz?
- Bo zadzwoniłeś do mnie.
- Zadzwoniłem, bo się martwię o Ciebie.
- Awww... Chyba zaraz obrzygam ten chodnik tęczą i brokatem. A szkoda, bo jest naprawdę ładny.
- Alex, czy ty nie masz gorączki?
- Nie jestem pewna. A co?
- Bo gadasz takie głupoty. Lepiej idź już do hotelu i odpocznij.
- Dobrze tato.
- Grzeczna dziewczynka. Kiedy mnie odwiedzisz?
- Prawdopodobnie... nigdy. Chcę jeszcze żyć, a nie zatruć się smrodem Twoich...
- Dobra, dobra. Już to słyszałem. A poza tym, to moje brudne skarpety nigdzie nie leżą. Jak już, to Louis'a.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. W Londynie będę jutro w nocy, więc może wybierzemy się na jakiś lunch.
- Oh, będę zaszczycony. Muszę już kończyć, bo akurat jesteśmy w studiu. Do usłyszenia?
- Do usłyszenia. - rozłączyłam się, opadając na łóżko. Teraz zaczęło mnie wszystko boleć ze zwiększoną mocą. Przebrałam się więc szybko w piżamę i usnęłam...
_________________________________________________________________________________
W końcu coś napisałam :) Zachęcam do komentowania i wypowiadania się na temat bloga.
Pozdrawiam, Lexi :*
Super piszesz, wszystkie Twoje rozdziały przeczytałam dzisiaj, gdy tylko znalazłam Twojego bloga ;) Czekam na następny... ;p
OdpowiedzUsuńOraz zapraszam do mnie
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Własnie pojawił się I rozdział. <3
OdpowiedzUsuńhttp://dont-cry-girl.blogspot.com
Hahaha ... Rozmowa Harrego z Alex rozwaliła mnie <333 :D Haha ...;)
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny ;* Masz talent :D Czekam na nn ^^
Zapraszam do sb na:
http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/